Cześć! Dziś zapraszam Was na post dotyczący podkładu, o którym dość często wspominam w różnych zbiorczych postach - pojawił się m.in. w ulubieńcach roku '15, i porównaniu kolorów podkładów, a którego recenzja ogólna jeszcze się nie pojawiła. To podkład iście wiosenno-letni, więc skoro teoretycznie od kilku dni wiosna już jest - zapraszam Was dziś na recenzję Rimmel Wake Me Up w kolorze 100 Ivory.
Podoba mi się opakowanie, którego szata graficzna jest świetnym odzwierciedleniem nazwy podkładu (która swoją drogą też mi się podoba). Mamy tu do czynienia ze sporym, szklanym opakowaniem z pompką, która jest bardzo wygodna i dozuje odpowiednią ilość podkładu.
Najważniejszą kwestią w przypadku tego podkładu jest jego kolor - 100 Ivory. Uważam, że nie ma nic wspólnego z nazwą i jest zdecydowanie za ciemny jak na najjaśniejszy wariant kolorystyczny całej gamy. Jest to kolor o żółtym odcieniu, i ma w sobie pomarańczowy pigment (który lubi uwydatniać), a co się z tym wiąże, jego tonacja jest zdecydowanie ciepła. Uważam, że po rozsmarowaniu podkład okazuje się nieco jaśniejszy, niż w butelce, czy na swatchu, i dopasowuje się do kolorytu cery. Jestem bardzo blada - a mimo wszystko jego kolor nie przeszkadza mi tak mocno, jak w przypadku innych za ciemnych podkładów.
Może dlatego, że go bielę pudrem, bądź dzięki fajnej - lekkiej i rzadkiej konsystencji łatwo, i równomiernie rozsmarowuje się na twarzy, nie tworząc smug, czy nieestetycznych plam. Jeśli jesteśmy już przy konsystencji warto wspomnieć, że Wake Me Up nie zastyga na twarzy, nawet po kilku minutach od aplikacji nadal mokry i lepki - nie wyobrażam sobie zatem, aby go nie przypudrować!
W buteleczce i na swatchu widoczna jest spora ilość drobnozmielonych, rozświetlających drobinek. Uważam, że na twarzy nie są one jakoś szczególnie widoczne (no chyba, że w na prawdę mocnym słońcu!), a po prostu dobrze spełniają swoją rolę, tj. odbijają światło zapewniając efekt rozświetlenia.
Nazwa Wake Me Up jest idealnym odzwierciedleniem jego właściwości! Uwielbiam go za wykończenie jakie daje na twarzy! Uważam, że jest to świetny podkład do codziennego stosowania i idealny na okres wiosenno-letni. Lekka i delikatna formuła podkładu dobrze nawilża, i rozświetla cerę. Łatwa aplikacja podkładu skutkuje równomiernym wyrównaniem kolorytu, oraz efektem gładkiej cery. Skóra wygląda świeżo, zdrowo i promiennie. Podoba mi się też to, że wygląda dobrze zarówno na gładkich partiach twarzy, jak i na 'wystających niedoskonałościach', mimo to, że jako lekki podkład nie zapewnia szczególnie dobrego krycia - ale od tego mamy przecież korektory i kamuflaże.
Ze względu na lekką formułę podkład nie jest też szczególnie trwały na twarzy, choć i tak szacuję ją na jakieś 6-8 godzin, więc wynik nie jest zły. Generalnie dobrze też, że kiedy już się ściera - to w równomierny sposób, nie tworząc plam. Poza tym bardzo ważną rolę odgrywa tu też puder, który ma za zadanie przedłużyć jego trwałość.
Odkąd się maluję nie przepadałam za efektem rozświetlenia, a preferowałam podkłady o matowym wykończeniu, a Rimmel Wake Me Up wprowadził w tej kwestii znaczące zmiany, i na prawdę się z nim polubiłam! Podoba mi się to, że przy dostatecznym kryciu, które można budować przy użyciu korektora, z którym dobrze współpracuje, nadaje skórze zdrowego blasku, i świeżości! Jestem przekonana, że gdyby do gamy kolorystycznej Wake Me Up dostępnej u Nas dołączył jeszcze jeden jaśniejszy kolor byłby to mój podkład numer jeden. A tak ... uwielbiam za właściwości, ale za kolor niekoniecznie. A Wy znacie Wake Me Up? A może polecacie jakieś inne, rozświetlające podkłady? :)
****
PS. Zapraszam Was serdecznie do wzięcia udziału w moim małym, wiosennym rozdaniu, w którym do wygrania jest m.in. płynny korektor Catrice :) Więcej szczegółów w poprzednim poście: http://redttights.blogspot.com/2016/03/wiosenne-rozdanie-2303-2304-catrice.html.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarze.Bardzo chętnie zobaczę Twojego bloga i będzie mi miło jeśli zajrzysz do mnie jeszcze! ;)