16.07.2014

RECENZJA: W7 | HONOLULU | BRONZER


Cześć! 


Od dawna rozważałam opcje zakupu bronzera, produktu którego nigdy wcześniej nie używałam, bo uważałam, że to zbędne. Moim typem była czekoladka od Bourjois jednak po przeczytaniu sporej ilości opinii, m.in. o tym, że nie jest to dobry typ na pierwszy bronzer, doszłam do wniosku, że zdecyduję się na coś taniego, jednocześnie z dobrymi opiniami . Wybór padł oczywiście na kultowy bronzer W7 Honolulu (niezliczone ochy i achy na blogach, na youtube, no i na wizażu średnia 4.08/5 z 153 opinii), który pokazywałam Wam w haulu ze sklepu Minti Shop oraz w ostatnim poście dotyczącym ulubieńców czerwca.





Standardowo zacznę od opakowania. Malutki, kwadratowy kartonik wydaje się być mało trwały, no bo to tektura, jednak ku mojemu zdziwieniu sprawdza się ok. Nic się nie wygina, nie rozrywa - stan nienaruszony, mimo, że już jakiś czas jest w moim posiadaniu. Pudełeczko nie otwiera się niespodziewanie, a w środku jest miejsce także na pędzelek, który z braku laku sprawdza się całkiem nieźle. 


Pędzelek, przez swoją bardzo cienką budowę super manewruje po twarzy (tutaj głównie po policzkach). Więcej o nim możecie poczytać TUTAJ



Kolor to czysty, lekko chłodny, lekko ciepły brąz, ale bez pomarańczowych, czerwonych tonów. Nie jest to z pewnością naturalny kolor, bo jest bardzo intensywny. Mimo to, efekt można stopniować i dobrze dopasować go wedle własnych upodobań do każdego odcienia cery. Ja, jako posiadaczka bardzo bladej cery jestem z koloru w pełni zadowolona. 



Bronzer Honolulu ma matowe wykończenie. 


Efekty - przede wszystkim delikatne muśnięcie nim w okolicy policzka świetnie modeluje naszą twarz, uwydatnia policzki. Bronzer Honolulu przez swój kolor oraz matowe wykończenie bardzo ładnie potęguje ten efekt. 



Trwałość na policzkach jest bardzo dobra, z pewnością w ciągu dnia efekt delikatnie maleje, ale nie znika całkowicie z twarzy. 


Opakowanie mieści 6g produktu. Jeśli chodzi o wydajność, używam go codziennie od dwóch miesięcy i nie zauważyłam jakiegokolwiek ubytku.


Kiedyś wystarczyło mi pomalowanie twarzy podkładem + pudrem, stopniowo dodawałam do makijażu róż, a bronzer wydawał mi się zbędny. Teraz, odkąd zaczęłam używać produktu tego typu zauważyłam zdecydowaną różnice. Nawet lekko podkreślone policzki, nie mówiąc już o wymodelowaniu całej twarzy, dają rewelacyjny efekt. W bronzerze Honolulu podoba mi się przede wszystkim jego mat! Aha, jest bezzapachowy. W sumie to mało istotny fakt, ale wole jak kosmetyk tego typu nie pachnie. 



A wy lubicie używać bronzera?

Jaki jest Wasz bronzer numer "1"? :)

19 komentarzy :

  1. Jak ja go nie lubię :D Moim ulubieńcem był puder z LL Cucuba Catrice, teraz wróciłam do brązera z My Secret i na nowo go pokochałam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje, że lepiej najpierw przetestować tańszą opcję niż kupować drogi produkt, a się nie sprawdzi. Nie używałam nigdy bronzera. Cieszę się, ze ten się sprawdza, dużo dobrego o nim słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie że tak :)
      może Ty też się kiedyś zdecydujesz na tego typu produkt :)

      Usuń
  3. Dlatego właśnie napisałam post, żeby przestrzec inne dziewczyny przez tym tragicznym "BB kremem". W końcu mogę się go pozbyć :)

    Jakiś czas temu strasznie szalałam na punkcie tego bronzera, ale od jakiegoś czasu używam z Inglota i bardzo go sobie chwalę :) Dodaję do obserwowanych, pięknie tu u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo dobrze zrobiłaś! :)

      ja też mam zamiar wypróbować coś nowego, ale ten sprawdza się b. dobrze :)
      bardzo mi miło, dziękuję!

      Usuń
  4. Mam go i używałam go namiętnie do czasu, gdy moja kolekcja nie wzbogaciła się o kilka sztuk bronzerów ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak mam, że gdy kupuje coś nowego, mimo, że poprzednik sprawdzał się dobrze zastępuję go :) chociaż jeśli chodzi o bronzer mam tylko 1 (jak narazie:P).

      Usuń
  5. Ja już od dawna się czaję na ten bronzer i nie mogę się zdecydować. Chyba dla takiego bledziocha jak ja byłby jednak za ciemny :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też jestem bardzo blada a jestem z niego zadowolona :) efekt można stopniować :)

      Usuń
  6. widziałam na blogach ten bronzer, nie używam tego produktu na co dzień

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie mam ale wiem, że na pewno go kupię, jak wykończe swoje zapasy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chętnie przeczytam Twoją opinie jak go kupisz i przetestujesz :)

      Usuń
  8. Lubię go, ideał do konturowania;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Używam Honolulu od kilku miesięcy i bardzo go polubiłam. Początkowo obawiałam się mocnej pigmentacji i koloru, pierwsze próby nałożenia odpowiedniej ilości kończyły się brązowymi plamami. :) Po poprzednim brązerze byłam przyzwyczajona do nabierania porządnej ilości na pędzel a przy Honolulu wystarczy naprawdę malutko. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten bronzer jest już u mnie na wykończeniu. Bardzo go lubię nie tylko z powodu zawartości, ale też za opakowanie. Często mi coś upada, a ten kartonik dla mnie jest wybawieniem i jednocześnie nie wygląda "nudno" :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarze.Bardzo chętnie zobaczę Twojego bloga i będzie mi miło jeśli zajrzysz do mnie jeszcze! ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka