Cześć. Kiedy poszukuję nowego tuszu do rzęs często na półkach drogeryjnych szczególną uwagę zwracam na szafę Rimmela. Dlatego też, kilka miesięcy temu wybór padł na tusz tej marki - Scandaleyes Retro Glam w kolorze 003 Extreme Black. W cenie regularnej kosztuje ok 25 zł. Czy był to dobry wybór? O tym w dalszej części recenzji.
Biorąc pod uwagę kwestie wizualne od razu przypadł mi do gustu. Zwykłe czarno-białe opakowanie fajnie nawiązuje do nazwy tuszu "retro glam". Tubka jest dość gruba więc dla mnie to znak, że szczoteczka pewnie też jest większych rozmiarów - a takie właśnie lubię.
Rzeczywiście, szczoteczka gruba w kształcie klepsydry. Czy to plus, czy minus? Trudno powiedzieć. Jest ok, ale nie robi jakiegoś piorunującego wrażenia i szczególnie nie wyróżnia się niczym na tle innych szczoteczek.
Odnośnie efektów. No cóż.... porażka. Z pozytywnych kwestii mogę napisać tylko to, że fajnie rzęsy podkręca (myślę, że to zasługa szczoteczki) i dobrze je wydłuża. Aha, no i rzeczywiście czerń jest w tym przypadku extreme, bardzo extreme :) Jednak minusy raczej przewyższają plusy. Nie rozczesuje rzęs i nie pogrubia (a jedynie skleja),Ze względu na dość "leistą" konsystencje tusz długo schnie i w oczekiwaniu aż się to stanie można sobie go delikatnie odbić na górnej powiece. Mhm. W ciągu dnia efekt maleje, zdarza się, że tusz znika i zostawia jedynie malutkie, pojedyncze rzęsy. Mówiąc krótko lepiej wyglądają chyba wtedy kiedy nie są pomalowane tym tuszem.
ten tusz był moim ulubieńcem lutego, o zgrozo!
Na swoje wytłumaczenie dodam, że przez pierwszy tydzień zapowiadał się na prawdę ok., jednak to co zaczęło dziać się z nim później sprawiło, że stał się po prostu zwykłym przeciętniakiem, a przecież miało być scandaleyes.

A Wy miałyście ten tusz? Jak sprawił się u Was?
Jaki tusz jest Waszym ulubieńcem? Dajcie znać! ;)