Cześć!
Kiedyś sądziłam, że do wykończenia makijażu nie potrzebuję różu. Wszystkie zmieniło się, kiedy w sumie przypadkiem sięgnęłam po swój pierwszy róż. Wybrałam produkt od Catrice i polubiłam się z nim od pierwszego użycia. Zapraszam Was dzisiaj na jego recenzję ;)
Jest to świetna propozycja dla osób które lubią róże w odcieniach różu oraz nie są zdecydowane na jeden konkretny odcień. Biorąc pod uwagę kwestie wizualne to jest to kwadratowe, zaokrąglanie w rogach przezroczyste pudełeczko. Jest solidne, bo kiedyś przetrwało bliskie spotkanie z płytkami i zarówno opakowanie jak i róż przetrwały w całości. Dodatkowo doskonale widać jak wygląda róż wewnątrz. Wersja nieużywana ma bardzo ładną, żłobioną strukturę! Aż zal go ruszać!
Z kwestii informacyjnych warto jeszcze wspomnieć, że za 8 g produktu w cenie regularnej płacimy 16,99. Jest to cena miarodajna do wydajności produktu. Z poprzedniego pudełeczka korzystałam ok 9 miesięcy. Produkt zużywa się sukcesywnie znikając ze środka tak, że później zostaje tylko na zewnętrznych krawędziach.
Wróćmy do koloru! Można używać pojedynczych kolorów, ale najlepszy efekt uzyskujemy mieszając je razem ;) Na szczycie kolor najintensywniejszy i najciemniejszy, natomiast na samym dole bardzo blady róż, prawie nie widoczny przy użyciu go pojedynczo. Kolory świetnie ze sobą współgrają i wzajemnie się uzupełniają. Poniżej swatche poszczególnych kolorów patrząc od góry.
Biorąc pod uwagę efekty, bardzo fajnie ożywia twarz dając widoczny, ale nie przerysowany efekt .
Dodam iż jestem blada i myślałam, że ten kolor nie sprawdzi się u mnie a teraz sądzę, że jest idealny!
Jest dobrze napigmentowany ale nie tworzy plam na twarzy, bo super się rozprowadza a ponadto efekt można stopniować. Róż posiada delikatne drobinki, ale po aplikacji są one nie widoczne. Za to wielki plus! Aaaaa i jeszcze jedno: na twarzy utrzymuje się cały dzień!
Uwielbiam go!
(muszę dokupić jeszcze mozaikę 070 Iced caramel machiato)
A jakie są wasze ulubione róże?