Cieni do oczu mam mało - właściwie tylko paletkę MUA Undressed (brązy, delikatne róże, złoto i granaty) i jakąś paletkę z Avonu. Wszystko dlatego, że za cieniami generalnie nie przepadam. Ostatnio w wishliście planowałam zakup paletki Sleek z kolorowymi cieniami ale ostatecznie odeszłam od tego pomysłu. Będąc ostatnio w naturze zdecydowałam się na dwa nowe cienie do oczu. Nic szczególnego - biel i czerń.
Postanowiłam napisać Wam ich krótką recenzję, bo jeśli szukacie matowych cieni warto zwrócić na nie uwagę. Szczególnie, że ich cena regularna to ok 5-6-7 zł? Ostatnio w promocji kupiłam je za ok 3 zł.
Opakowania są bardzo przeciętne, to zwykły, przezroczysty plastik. Mimo to, sprawia wrażenie dość porządnego, bo pudełeczko mocno się zatrzaskuje dzięki czemu cień nie otwiera się niespodziewanie, a sam plastik jest dość "gruby".
Jak sama nazwa wskazuje cienie są w 100% matowe i baaaaaaaaardzo dobrze napigmentowane.
Kolor 501 to czysta biel. Stosuję ją na całą powiekę, a następnie maluję kreskę czarnym eyelinerem. Biały cień podbija efekt czarnej kreski.
Kolor 510 to dobrze napigmentowana intensywna, głęboka czerń.
Cienie My Secret Matt są bardzo łatwe w aplikcji. Dobrze współpracują, efekt można stopniować, bo są podatne na rozcieranie. W dodatku nie osypują się.
Trwałość również jest bardzo dobra. Cień nie blaknie w ciągu dnia.
Myślę, że chętnie skuszę się na inne kolory tych cieni, kusi mnie szary i brzoskwiniowy, ale generalnie wszystkie wyglądają super! Cienie My Secret mają fajną gamę kolorystyczną, więc każdy znajdzie coś dla siebie. A w razie niezdecydowania, ze względu na ich niską cenę można skusić się na duuużo kolorów!
A Wy cienie jakiej marki lubicie najbardziej? Jakie kolory królują na Waszych powiekach?:)