Cześć! Cóż... dzień przed Sylwestrem chyba powinno rozmyślać nad makijażem sylwestrowym, a w przypadku spóźnienia buszować po sklepach w poszukiwaniu idealnej kreacji. Niestety, jestem w tym roku pechowcem i dzień przed leżę w łóżku i staram się ogarnąć chorobę, żeby jeśli nawet nie uda mi się pójść na imprezę (a liczę, że się uda) to chociaż nie leżeć również jutro w łóżku. Dzisiaj jest lepiej niż wczoraj więc mogę zabrać się za post, który już planowałam i nawet zapowiadałam w jednej z recenzji.
Do listy kosmetyków które nie sprawdziły się u mnie wybrałam po 3 produkty które najbardziej mnie rozczarowały i nie spełniły swoich funkcji. Oczywiście w ciągu roku były też inne produkty z których nie do końca byłam zadowolona, ale jakoś udało mi się je pozużywać..
Garnier Miracle Skin Perfecor
Light krem BB
Pierwszy, największy bubel.
Może dlatego, że przez chwilkę wszędzie było o nim głośno. Kiedyś zobaczyłam w promocji i pomyślałam, że warto kupić. Był to mój pierwszy BB Cream, więc niekoniecznie wiedziałam czego się spodziewać.
Pierwszy szok - kolor. Myślałam, że może coś pomyliłam, ale na opakowaniu jest wyraźnie napisane - light. Yhy, tak pomarańczowego light jeszcze nie widziałam. Aplikacja tragiczna - smugi, zacieki, maska. Do tego nie wiem co on ma w sobie ale nieco piekła mnie buzia kiedy miałam go na sobie. Spróbowałam za jakiś czas zaaplikować go ponownie, znów klapa. Od tego czasu więc nigdy więcej po niego nie sięgnęłam i zraziłam się też do BB Creamów.
Astor Big&Beautifull Boom!
Black tusz do rzęs
Jeśli śledzicie mój blog z pewnością znacie już ten tusz z mojej recenzji.
Przede wszystkim gruba szczotka w połączeniu z konsystencją tuszu sprawia trudności w aplikacji. Tusz nie pogrubia, nie rozczesuje, nie dodaje objętości ani nie unosi rzęs. Nie rozmazuje się na oku, ale kruszy. Całą recenzję wraz z podglądem na efekt na rzęsach znajdziecie tutaj.
Astor Seduction Codes
Blue tusz do rzęs
Znów tusz do rzęs, znów Astor ale tym razem w niebieskim kolorze.
Zależało mi więc na fajnym kolorze. Niestety, to z pewnością nie jest fajny kolor. Chodzi o to, że nie jest to chociażby taki odcień niebieskiego jak ten na opakowaniu, a bardzo ciemny, wręcz granatowy. Co za tym idzie, na rzęsach wygląda jak czarny. Szczotka jest duża, ale mnie generalnie akurat nie przeszkadza. Nie przeszkadza przy innych tuszach, bo ten jest tak gęsty, że trudno zaaplikować go przy jej pomocy na rzęsy. Kiedy próbuję pomalować nim 2/3 warstwę, rzęsy sklejają się. Efekt jest marny. Rzęsy są lekko muśnięte tuszem, wcale nie pogrubione, ani nie podkręcone. W dodatku ma tendencję do osypywania się.
Syoss Color Protector
szampon do włosów
Oho, tym razem pierwszorzędny bubel z kosmetyków pielęgnacyjnych. Od czasu jego zakupu odechciało mi się eksperymentów z szaponami do włosów.
Do zakupu zachęciła mnie duża pojemność szamponu i kierowałam się także dobrą opinią o marce, jak widać niesłusznie. Od razu zaznaczam, że nie udało mi się sprawdzić czy rzeczywiście chroni kolor i przedłuża jego trwałość, bo nie mogłam znieść tego jak wyglądają moje włosy po umyciu przy jego użyciu. Przede wszystkim bardzo obciążył moje włosy. Pół dnia wystarczyło aby były przetłuszczone. Bezpośrednio po umyciu włosy były suche, kompletnie matowe i wyglądały na jeszcze bardziej zniszczone niż są. Gdzie tu lśniący kolor?
Ziaja Oczyszczenie Liście Manuka
pasta do oczyszczania twarzy
Ta pasta to w mojej opinii nie tyle bubel, co wielkie rozczarowanie.
W końcu jakoś musi działać skoro tyle osób było z niej zadowolych. Niestety ja nie znalazłam się w tym gronie. Spodobała mi się formuła delikatnego peelingu, przez pewnien czas od użycia buzia była przyjemnie gładka i odczuwałam odświeżenie. Niestety, dostałam od niej wielkiego wysypu różnych niedoskonałości więc za takie oczyszczenie, podziękowałam.
Bourjois Express Eye Makeup Remover
dwufazowy płyn do demakijażu
Wszystko byłoby ok, bo na prawdę świetnie radzi sobie ze zmywaniem makijażu, gdyby nie to, że jest przeokropnie tłusty. Wiem, że płyny dwufazowe są tłuste więc staram się po takie nie sięgać, zwiodło mnie jednak hasło z tyłu opakowania z zachęcającym zdaniem "Nie tłusty", no rzeczywiście. Po co zmywać makijaż czymś, co również później musimy zmyć. Tłusty film jaki pozostawia na skórze jest strasznie denerwujący. Płyn ten lekko też szczypie w oczy.
Znalazłam jednak dla niego zastosowanie, rozcieńczam go z wodą i czyszczę w ten sposób pędzle :) Jednak jako ekspresowy płyn do demakijażu nie polecam.
A jakie kosmetyki rozczarowały Was w tym roku???