15.02.2016

L'OREAL TRUE MATCH N1 IVORY NOWA WERSJA

Czeeeeeeeść! Witam Was po dwutygodniowej przerwie, która początkowo spowodowana była sesją, a później odpoczynkiem po sesji, i tym, że ze względu na ferie zimowe miałam też na tydzień ośmioletniego gościa, który niemal nie odstępował mnie na krok :) Dzisiaj natomiast wracam do Was pełna energii i motywacji, żeby pracowicie spędzić ten ostatni tydzień przerwy międzysemetralnej! Mam nadzieje, że uda mi się zrealizować plan i dodawać przez te 7 dni posty codziennie! Jeśli macie jakieś propozycje dotyczące postów, które chciałybyście zobaczyć na moim blogu - czekam na sugestie :)

Pisząc dzisiejszą recenzję dotyczącą podkładu True Match marki L'Oreal nie mogłabym nie odnieść się do posta, który powstał niecałe dwa lata temu, i do dziś jest najchętniej czytanym tekstem na moim blogu. Oczywiście, jeśli jesteście ciekawe zapraszam Was tutaj, natomiast dzisiaj skupię się na recenzji nowej wersji, i ze względu na to, że chcąc nie chcąc nasuwają się pewne elementy porównania do wersji poprzedniej, to rozwinę też tę kwestię, ale to może na końcu żeby zachować jako taki porządek :) 



Podkład znajduje się w prostokątnej, szklanej buteleczce z pompką, co jest słusznym rozwiązaniem bo bardzo ułatwia aplikację. Opakowanie wygląda w miarę elegancko, minimalistycznie i typowo dla marki L'Oreal.


Kolor jaki wybrałam dla siebie, to oczywiście najjaśniejszy odcień N1 Ivory. Seria True Match charakteryzuje się bogatą gamą kolorystyczną i każdy na pewno znajdzie idealnie kolor dla siebie. Ivory jest w tym przypadku rzeczywiście przyjemnie jasnym kolorem w żółtej tonacji. Pod względem koloru podkład trafił do moich makijażowych ulubieńców roku 2015...


... natomiast jeśli o efekt chodzi - kompletne szaleństwo, bo jednego dnia wygląda ekstra, innego kompletna porażka - i tym razem niezależnie od kremu bazowego, czy sposobu aplikacji. Każdego dnia mogę liczyć na psikus z jego strony, bądź spore zaskoczenie. 




Konsystencja jest rzadka, i dość lejąca. Podkład dobrze się rozprowadza, ale mam wrażenie że dość nierównomiernie. Pozornie wydaje się być nawilżający, a w buteleczce widać nawet niewielkie rozświetlające drobinki, jednak po zaaplikowaniu ujawnia się jego specyficzna, sucha konsystencja. W mniej problematycznych strefach twarzy wygląda całkiem nieźle, bo ładnie wygładza strukturę twarzy, ale niekiedy ma tendencję do tego aby w mniejszym, bądź większym stopniu uwidaczniać pory, bądź w niektórych miejscach na twarzy zbierać się i tworzyć małe suche plamki.  Z daleka być może jest to niewidoczne, ale z bliska wygląda nieestetycznie. Dodatkowo też każda suchsza partia twarzy zostanie przez niego podkreślona. 

Mam cerę mieszaną w kierunku do tłustej i generalnie nie mam problemów z przesuszeniem, a jednak... Nie wyobrażam sobie jak może zachowywać się w takim razie na cerze suchej, a co ciekawe, posiadaczki owego typu cery piszą na jego temat pozytywne recenzje, hm ;)

Wspomniane drobinki, które są mocno widoczne w buteleczce na twarzy są raczej niezauważalne. W mojej opinii odbijają one po prostu światło, nadając zdrowszy, mniej ziemisty efekt, a jakikolwiek brokat czy drobinki same w sobie nie są widoczne. 


True Match czasami ładnie stapia się z moją skórą, a czasami nie - od czego to zależy nie wiem, bo dzieje się tak nawet podczas używania tych samych sposobów aplikacji, i kremów bazowych.  Na pewno dobre dopasowanie pod względem koloru powoduje, że nie jest to aż tak zauważalne, jak mogłoby być gdyby podkład był np. za ciemny, bądź w złej tonacji. Warto wspomnieć, że najlepiej prezentuje się zaaplikowany zwilżoną gąbeczką, a najgorzej palcami. 

Podkład nie kryje za dobrze, ale efekt można stopniować. Na pewno 1-2 cienkie warstwy ujednolicają koloryt i zakrywają np. niewielkie przebarwienia. Z większymi niedoskonałościami nie radzi sobie za dobrze, bo ma tendencje do tego aby je podkreślać. True Match daje dość naturalny efekt, jest lekki i nie tworzy efektu maski. Nie matowi zbyt mocno, a jego wykończenie określiłabym jako satynowe, bo mimo tej dość pudrowej konsystencji, dzięki mikroskopijnym drobinkom ładnie współgra ze światłem.

Trwałość jest raczej średnia; podkład zastyga na twarzy, ale po ok. 8 godzinach zaczyna się tworzyć ciastko, i podkład zaczyna się ścierać z niektórych partii twarzy. 


Według producenta NOWA FORMUŁA, została wzbogacona o trzy nowe, hybrydowe pigmenty, które bardziej efektywnie dopasowują się do ciepłej, zimnej i neutralnej tonacji skóry. Ich zadaniem jest gwarancja efektu nieskazitelnej, naturalnie wyglądającej skóry. Znalazły się tu aż cztery olejki eteryczne, które mają zapewnić wyjątkowy komfort aplikacji i równomierne wykończenie makijażu. Nowa, kremowa formuła True Match zawiera też kombinację gliceryny, witaminy E i B5, które mają zapewnić gładkość i miękkość skóry w dotyku. 

Szczerze mówiąc patrząc przez pryzmat powyższych zapewnień producenta nie zauważyłam w tych kwestiach jakiejś spektakularnej zmiany. Kolor w obu wersjach jest jaśniutki i ma neutralny odcień, natomiast tutaj mam wrażenie, że delikatnie ciemnieje po aplikacji. Konsystencja nowego True Match rzeczywiście jest mniej sucha niż poprzednio, ale jednak nadal sucha. Mam wrażenie, że wcześniej znacznie mniej podkreślał suche partie na twarzy, a jeśli już się tak działo to dobry krem załatwiał sprawę. Na plus zmieniło się opakowanie, które jest teraz troszeczkę wyższe, ale smuklejsze, i jeszcze bardziej minimalistyczne. Pod względem wykończenia i krycia myślę, że nie zmienił się w ogóle, ale na pewno poprawiła się jego trwałość która teraz sięga tych obiecywanych 8 godzin :)

Ogólnie porównując starą i nową wersję nie uważam, aby nowa była jakoś znacząco lepsza od poprzedniej. Śmiało mogę jednak stwierdzić, że w przypadku poprzedniej wersji byłam skłonna ponownie kupić ten produkt, a nowej wersji na pewno nie kupię ponownie. No chyba, że będę potrzebowała podkładu który ma idealny odcień, to wtedy True Match jest pewniakiem, natomiast jeśli chodzi o działanie, to przez jego kaprysy ... no ... niechętnie.  

A Wy co myślicie o podkładzie L'Oreal True Match? :)

Pozdrawiam, i zapraszam na blog jutro,
pojawi się haul zakupowy z Cocolity i Kosmetykomanii, i Pixie Cosmetix :)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarze.Bardzo chętnie zobaczę Twojego bloga i będzie mi miło jeśli zajrzysz do mnie jeszcze! ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka